poniedziałek, 25 sierpnia 2014

kotki gnane parą

Coraz więcej nowych książek na rynku. Chociaż, czy te nowe są lepsze od starych?

Każdy z pewnością ma swojego faworyta :)
Wśród moich są 3 pozycje Joanny Chmielewskiej:

"Wszyscy jesteśmy podejrzani" [1966]
"Całe zdanie nieboszczyka" [1972]
"Lesio" [1973]
''Dzikie białko'' [1990]



Na temat każdej z nich można powiedzieć wiele, lecz po co opisywać, lepiej je przeczytać
A więc:

"Wszyscy jesteśmy podejrzani" [1966]
Jeden trup, ponad 20 osób podejrzanych, jeszcze więcej motywów...zgrane towarzystwo, nie do końca normalne. Razem - nieobliczalni, osobno - każdy jest na bakier z prawem...czy może być większa zmora dla prowadzących śledztwo?

Nikt nie chce sypnąć kolegów z pracy, każdy nabiera wody w usta...każdy poza nieboszczykiem...ale czy to wystarczy do rozwiązania zagadki i złapania mordercy?

Ależ może, zwłaszcza, że szczegóły zbrodni były ogłoszone i omawiane od samego rana...a nieboszczyk poczuł się strasznie urażony pomysłem ukatrupienia go jajkami na twardo (w koszulkach)


"Całe zdanie nieboszczyka" [1972]
Ach ta Joanna i jej zamiłowanie do hazardu!! I oczywiście trup i blondyni :)

"Wybałuszonymi oczami patrzyłam na scenę jak z sensacyjnego filmu. Ów jeden, który uprzednio dążył w moim kierunku, nagle się zatrzymał, zrobił jeszcze dwa kroki, droga przed nim opustoszała, bo większość hazardzistów siedziała już pod meblami, chwilę postał, po czym ugiął kolana i runął łbem naprzód wprost pod moje nogi. Padł jakoś bardzo niewygodnie, więc, pomimo zbaranienia, wiedziona zwykłymi, ludzkimi uczuciami, przyklękłam i usiłowałam trochę mu pomóc. Przynajmniej przemieścić mu głowę ze stołowej nogi na moją siatkę wypchaną papierami, więc miękką. On zaś łapał powietrze i wyraźnie usiłował coś powiedzieć"

...no i powiedział i wydał wyrok na biedną Joannę...Chociaż należy się zastanowić: czy ostatecznie to ona była biedna czy bandziory?
P.S.
Nie podejrzewałabym, że zwykłe plastikowe  może uratować życie...


"Lesio" [1973]
Cóż, każdy z nas zna takiego Lesia, chociaż ten nie ma sobie równych :)

"Na twarzy Lesia pojawił się wyraz bezgranicznego przerażenia. Mniej więcej zdawał sobie sprawę z tego, co czynił przez całe popołudnie i wieczór, i nagle pojął, że oto ma skutki. Halucynacje! Delirium tremens! I to nie nędzne myszki, króliki, nietoperze, ale od razu słoń!... I to jaki?! Różowy!!!..."

Słoń to jeszcze nic, mnie najbardziej ruszył kulawy garbus uciekający truchcikiem torami...


''Dzikie białko''
Kontynuacja "Lesia", oczywiście poszerzona o nowe wątki, w tym ekologiczno-kryminalny. Brzmi dziwnie? Jak większość wypowiedzi bohaterów.

No bo jeśli trzeba ratować szpital to i można ukraść komuś 55cm ogrodu [oczywiście na całej długości ogrodzenia]...wszystko na oczach władzy w postaci posterunkowego i przy pomocy personelu z rzeczonego szpitala...w (prawie) biały dzień...




Mogłabym rozpisać się o tych książkach na kilkadziesiąt stron, jednak wolę pozostawić to wszystko niedopowiedziane, by każdy z ciekawością sięgnął na półkę i zapewnił sobie ostatni tydzień wakacji pełen szczerego śmiechu.
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz